niedziela, 16 października 2011

In love with animal prints.

Witajcie!
Jak widzę jest was ze mną coraz więcej, co bardzo mnie cieszy i daje niezwykłą siłę i motywację do działania! Dziękuję wszystkim odwiedzającym :)

Na początek muszę się trochę pożalić... Wiadomo, każdy czasem musi. Otóż bardzo nie lubię w jesieni tego, że wychodząc rano na uczelnię muszę ubrać na siebie 100 warstw żeby nie zmarznąć, a wracając do domu niosę te wszystkie toboły jak wielbłąd, bo temperatura sięga jeszcze momentami kilkunastu stopni. Kogoś jeszcze to denerwuje czy to tylko moje wymysły?
W każdym razie ostatnio było jeszcze dość ciepło, a że dzień miałam wolny to nie musiałam wychodzić o 7 rano.
Tego dnia wybrałam się do parku i oczywiście zupełnie przypadkiem miałam ze sobą aparat i osobistego fotografa! ;) I uwierzcie mi, nie byłam jedyna. W parku mijałam mnóstwo ludzi, którzy wpadli na ten sam pomysł co ja i widząc odrobinę słońca pobiegli cykać zdjęcia na łonie natury.

Zapraszam zatem do oglądania efektów tego spaceru. Zdjęć jest wyjątkowo dużo, no ale co zrobić kiedy nie można się zdecydować...


  
 Wiem, mina.... :D To wszystko wina słońca!





 Koszula - h&m
 Kurtka   - next
 Spodnie - bershka 
 Buty - Tamaris


A na obiad gulasz warzywny z grzybami i kurczakiem. Idealny na rozgrzanie.
Jeśli chcecie przepis to piszcie :) 

Z mojej strony to wszystko.Pozdrawiam i zapraszam do komentowania.

piątek, 14 października 2011

Jesień, jesień...

Witam wszystkich!
Dzisiaj przybywam do was z nowym postem utrzymanym w baaardzo jesiennym klimacie. To taka "miła" odmiana po poprzednim letnim stroju. Post będzie krótki, trzeba pędzić na angielski. Tak swoją drogą jestem ciekawa tej konfrontacji po ponad rocznej przerwie w nauce języka.

W dniu kiedy robiłam zdjęcia, słońce akurat uraczyło mnie swoją obecnością. Musiałam to wykorzystać pomimo tego, że wyszłam trochę pomarańczowa. Ale niech chociaż na zdjęciach wygląda, że mamy polską, złotą jesień.





Pod koniec "sesji" (piszę celowo w cudzysłowie żeby mi się tu żaden fotograf nie oburzył, że to koło sesji nawet nie leżało) zrobiło się baaaaaaaardzo zimno, słońce schowało się za blokami i trzeba było się ewakuować. A było tak miło...


Ponczo - h&m
Torba - sh
Zegarek - parfois

To by było na tyle, trzymajcie się CIEPŁO! :)

wtorek, 4 października 2011

Recenzja paletek Sleek

         W dzisiejszym poście postaram się zrobić szybką recenzję paletek Sleek, a dokładniej Storma, Curacao i oczywiście absolutnego hitu czyli Au Naturel.
     
         Paletki dostępne są w sieciach sklepów Boots czy Superdrug, czyli nie u nas... Ale spokojnie, mamy przecież internet. Wystarczy wejść na stronę www.paatal.pl, zrobić kilka razy klik klik i za parę dni mamy Sleeka u siebie w domu. Dlaczego akurat paatal.pl? Ja sama zamawiam kosmetyki z ich strony dlatego mogę wam ją polecić. Mazidła zawsze przychodzą baaardzo dokładnie zapakowane w folię (bombelkową oczywiście <3), strona informuje nas także o postępie transakcji, a paczka przychodzi naprawdę szybko. W dodatku przy zamówieniu określonej liczby paletek otrzymuje się prezent (np. puder CCUK, który ja otrzymałam). Ile nas taka przyjemność kosztuje? Otóż 28 zł za 12 cieni. Dużo? Nie bardzo. Jak dwa razy odmówimy sobie zestawu z KFC to się nic nie stanie.
  
Opakowanie 10/10
Paletka wykonana jest z twardego i mocnego plastiku, którego na początku nie spodziewałam się po cieniach za 28 zł. W środku znajdziemy też duże lusterko i pacynkę do nakładania cieni.

  Formuła i trwałość cieni 8/10
Cienie są miękkie i kremowe (zwłaszcza te z drobinkami), ale nie osypują się jeśli nałożymy na pędzel rozsądną (!) ilość cieni. Napigmentowanie jest bardzo mocne, a kolory intensywne. Cienie bez bazy utrzymują się około 10h (wytrzymują dłużej niż cienie z Inglota), a z bazą można się w nich przespać i wstać w pełnym makijażu (testowane!). Cienie błyszczące mają różną ilość drobinek, ja osobiście wolę maty i te mniej błyszczące wersje.

Kolory 7/10
Zestawienia kolorystyczne mogą wywoływać sprzeczne emocje, ponieważ jak widać na zdjęciu poniżej, kolory w jednej paletce są do siebie bardzo zbliżone (oprócz limitowanej edycji Curacao). Tak jest niestety z większością paletek Sleeka. Dla jednych to zaleta i możliwość stworzenia wielotonowego, ale delikatnego makijażu. Dla innych jednak oznacza to mniejsze możliwości kombinowania z kolorami.



Podsumowując są to bardzo dobre cienie, wymagają tylko poświęcenia im nieco więcej uwagi i znalezienia
własnego sposobu na prawidłową aplikację. Chociaż paluchem też się da :D

A na koniec kilka propozycji makijażu z użyciem paletek, See you!
 Au Naturel

 Storm

 Storm #2

 Caribbean Curacao